Za kołem podbiegunowym cz.1

Jeden z najciekawszych wyjazdów plenerowych jakie miałem . W Norwegii już bywałem, robiłem tam ślubne sesje ale tak “wysoko” jeszcze nie byłem. Tromso to ostatnie miasto gdzie dolatują duże pasażerskie samoloty. Roślinność ma tylko cztery miesiące żeby sobie rozkwitnąć ale ma troszkę łatwiej bo jak wiadomo, w tamtym regionie noce prawie nie istnieją.  Z mojego punktu widzenia w każdym aspekcie było magiczne. Wszystko dookoła robi wrażenie ale ten luk Agi i Wojtka w zasadzie idealnie wpisuje w cały ten niesamowity krajobraz. Oto akt pierwszy. Nazwijmy to sesją narzeczeńską. A aktów będzie trzy.