Krótki epizod w NY podczas zeszłorocznego pobytu w USA.
Wyjazd również całkowicie spontaniczny. W niedzielę o godz. 21: 00 zakupiłem przez internet bilet, aby w poniedziałek być już o 7:00 na O’Hare i czekać na wylot do NY. Totalne szaleństwo. O 10:00 wylądowałem na Kennedym…i zaczęły się pierwsze kłopoty. Powstało pytanie, jak stąd się wydostać. Do Manhattanu daleko a w okół lotniska jeździ tylko jakaś bezobsługowa kolejka. W sumie to też etap wycieczki pn objechanie wszystkich ośmiu terminali zajęło około 40 min 🙂 Trzeba przyznać że fajnie to wygląda. W końcu po doczytaniu mapki doszedłem gdzie należy przesiąść się na metro. Powstało tylko pytanie w którą linię ? Przestrzegano mnie aby nie wsiadać w linię “E” ponieważ jedzie przez “najczarniejsze dzielnice” NY. Wsiadłem więc w “A” i w cale nie było lepiej. Przez kilkanaście stacji byłem jedynym białym pasażerem w wagonie. Mając przy sobie plecak z całym fotograficznym dobytkiem czułem się, mówiąc delikatnie nieswojo, ściskając niesamowicie mocno rączkę od plecaka 🙂
Moje obawy były niepotrzebne. Dojechałem bezpiecznie do ostatniej stacji w dolnej części Manhattanu, poznając w wagoniku metra wszystkie chyba możliwe ludzkie rasy i religie. To było właśnie pierwsze, niesamowite wrażenie – zderzenie z bogactwem ras i kultur Nowego Jorku.
Pierwsze zdjęcia zrobiłem przy Washington Square Park i bramie otwierającą drogę na znaną fifth avenue .
Sporo po drodze kościołów i żółtych taksówek. A właściwie nie ma po co pisać żółtych, bo innych nie ma 🙂
W starszej części architektury miasta, rzucają się w oczy piękne schody przeciwpożarowe.
Przechadzając się niektórymi uliczkami miałem wrażenie jakby czas zatrzymał się co najmniej 20 lat temu.
Niesamowity hałas wytworzony przez te trzy wozy strażackie skłonił mnie do wyjęcia aparatu. Po pół godzinie znudziło mi się czekać więc pomaszerowałem dalej. Nic chyba z tej akcji nie wyszło.
W Polsce mamy przydrożne krzyże, w stanach np rowery.
Te zdjęcie niewiele znaczy, ale chciałem pokazać że w Nowym Jorku wszędzie na ulicach leżą śmieci. Wynika to z tego że miasto nie ma tzw back streetów albo są zbyt wąskie aby służby komunalne mogły tam dojechać.
Typowa ulica Nowego Jorku. Najciekawsze jest to, że tutaj nikt nie patrzy na kolor światła. Piesi przechodzą na czerwonym a policja nie robi z tego problemu. Mimo wszystko trzeba uważać bo sam o mały włos nie zostałem przejechany.
Tego miejsca nie muszę chyba opisywać. Na miejscu World Trade Center powstają nowe budowle. To jest stan na 12 kwietnia 2010.
Typowy amerykański pracownik. Chcę dać radę tym którzy się czują grubo. Macie kompleksy ? Pojedzcie do USA – szybko się ich pozbędziecie.
Takich oryginałów napotkałem masę. O to tylko jeden z nielicznie sfotografowanych.
Tak jak w Chicago, zrobiłem sporo zdjęć gdzie Art Deco miesza się z nowoczesną architekturą.
Nowy Jork to pośpiech i masa ludzi.
Podobno pomasowanie koralików temu bykowi przynosi szczęście. Ja jednak w to nie wierzę 🙂
Doszedłem w końcu do wybrzeża Manhattanu. Fajne jest to że w ciągu dnia, bez żadnej krępacji, mieszkańcy uprawiają po tej promenadzie dżoging.
Nagle ujrzałem symbol Ameryki
Kombinowałem, jak tu dostać się pod statuę, nie wydając dużych pieniędzy. Oczywiście były oferty, gdzie można podpłynąć, wejść, ale jakoś było to takie zbyt oczywiste. Zauważyłem że co pół godziny pływa blisko statuy duży, pomarańczowy prom z kursem na Staten Island… Warto było zaryzykować. Za całkowitą darmochę przepłynąłem się w te i wewte robiąc przy okazji kilka ważnych dla turysty zdjęć 😉
Manhattan z wody
Tam gdzie jest światło, tam jest życie. Powoli zbliżał się zmierzch zaś mój kolejny kierunek to Time Square.
Pierwsze wrażenie było niesamowite, chociaż i tak byłem perfidny, żeby pokazać wszędobylskie worki ze śmieciami 🙂
Słynne Red Stairs z których mozna podziwiać Manhattan nocą.
Policjant robiący zdjęcia turystkom.
Światło, kolory, neony , telebimy, można zwariować.
Na koniec dnia urządziłem sobie za 40$ wycieczkę odkrytym autobusem. Przyznaję że nie był to dobry pomysł.
Dzień się niestety skończył. Około 24:00 udałem się do hotelu przy szóstej alei, aby następnego dnia udać się do Central Parku. Niestety, pogoda zdecydowanie się popsuła więc robiłem niewiele zdjęć.
Typowy nowojorski poranek. Biegający ludzie po parku i stojące w korkach taksówki. Zastanawiałem się, skąd taka popularność tych żółtych samochodzików. Wszystko jasne. W NY nie ma gdzie parkować a jeśli jest – proszę bardzo: 1 godzina – 16 dolarów.